Od długiego czasu chodziła mi po głowie myśl o nowym wyzwaniu, nie pierwszym i za pewne nie ostatnim :) a mianowicie posiadanie własnych pszczół. Szczerze mówiąc to od trzydziestu kilku wiosen jakie mam za sobą hodowałem przeróżne zwierzątka zaczynając od królików, gołębi, szynszyli a na rybkach kończąc, przyszła kolej na pszczoły. Nie jeden raz w swoim życiu spotkałem się z pszczołami, jednak zawsze podchodziłem do tego tematu z lekką niechęcią (a bo to żądli, a bo to jakiś owad ) ogólne mówiąc nic specjalnego. Dopiero teraz zauważyłem, że musiałem do tego dorosnąć aby zrozumieć sens ich istnienia. A jak się zaczęło?....
Przyszedłem pewnego razu do pracy po dość długiej nieobecności (zaległy urlop i nadgodziny) i poznałem Bogusia (mojego nowego kierownika). W trakcie rozmowy weszliśmy na temat zainteresowań i z jego ust padło stwierdzanie:
- Moje nieroby znowu odwalają chałturę na pastwisku i nie chce im się pracować.
- Masz jakąś firmę? Zatrudniasz jakieś osoby? – zapytałem.
- Nie – odpowiedział Boguś – kupiłem dwa ule z pszczołami i jakieś nieroby mi się trafiły, nic nie robią a jakie wściekłe są jak im miodek podbieram heheh.
 |
Pierwsze korpusy. |
Na jego biurku zauważyłem książkę pt. "Pszczelarstwo dla początkujących" Friedrich Pohl - o hodowli pszczół. Przejrzałem kilka kartek z obrazkami, zacząłem czytać i…. Masakra!!! Jak mnie to wciągnęło. Wtedy dopiero wyczytałem i zdałem sobie sprawę, że te owady tworzą idealne społeczeństwo do jakiego ludzie dążą od dawien dawna i nie mogą tego osiągnąć a te małe owady dały radę – doszedłem więc do wniosku, że muszę to zobaczyć na własne oczy i poczuć na własnej skórze :). Po przeczytaniu kilku książek ( Gospodarka pasieczna - Wandy Ostrowskiej, Hodowla pszczół, Zakładamy Pasiekę - L.Bornus, Pszczoły poradnik hodowcy - Werner Gekeler) oraz kilka numerów czasopisma "Pasieka" postawiłem sobie jeden warunek – sam muszę wykonać ule. Jeżeli uda mi się taki ul wykonać to wchodzę w ten interes a jeżeli nie to kończymy to wyzwanie na czytaniu książek. Wszystko było by ok gdybym posiadał jakieś zaplecze stolarskie a ja posiadałem jedynie młotek, piłkę do drewna, metr i kątomierz (zakupiłem również ściski stolarskie specjalnie do tego celu no i wiertarkę z kompletem wierteł.
Pewnego wieczora siadłem na necie w celu wyszukania jakiegoś planu (sposobu) budowy ula. Szukałem coś prostego do budowy i trafiłem na forum Ambrozii (forum pszczelarskie) gdzie znalazłem przygotowany przez kol. Adidara sposób na budowę prostego ula, przedstawiony w formie fotograficznej, co znacznie ułatwiło mi wyobrażenie sobie tej konstrukcji. Na drugi dzień wyruszyłem do sklepu zakupiłem kilka metrów boazerii, wkrętów oraz listew na ramy ula i ostro zabrałem się do pracy. Na początek udało mi się zbudować sześć korpusów, robota posuwała się powoli gdyż miałem trochę wolnego czasu tylko po pracy czyli od godz. 21 i czasami siedziałem w garażu do 24 ale efekty były widoczne, co znacznie mobilizowało mnie do dalszej realizacji zadania.
 |
Nieocieplone korpusy gniazdowe. |
 |
Gotowe korpusy gniazdowe. |
Po zakończeniu budowy korpusów gniazdowych zabrałem się za korpusy nadstawkowe (tzw. miodnie). Wszystko budowałem z boazerii o grubości 12mm, listew 2cm na 3 cm i ociepliłem styropianem o grubości 2cm. Pierwsze wrażenia gotowych korpusów oraz pół korpusów były zadowalające – szczerze to nie spodziewałem się, że tak dobrze mi to wyjdzie :). Może nie szło wszystko jak po maśle, ponieważ kilka razy na początku musiałem rozkręcać listwy i na nowo skręcać poprzez moje niedopatrzenie ale wyszło mi to na dobre - lepiej dwa razy dłużej pomyśleć to potem dwa razy szybciej idzie robota. Po wkręceniu ponad 600 wkrętów postanowiłem, że następnym moim zakupem będzie wkrętarka z prawdziwego zdarzenia - troszeczkę mi łapka spuchła od tego kręcenia :). Pozostało mi jeszcze zbudowanie dennic (podłoga ula) oraz daszków i gotowe ule można malować.
 |
Ocieplone pół korpusy. |
Co do daszków to sprawa prosta mają zabezpieczyć domek pszczołom przed warunkami atmosferycznymi - mam zamiar popytać w drukarni za blachą offsetową (koledzy na forum Ambrozji wymyślili ten patent) ale co do dennic to jest mały dylemacik gdyż od dawien dawna stosowano niskie dennice ocieplane a w chwili obecnej wiele osób przechodzi się na wysokie osiatkowane – ponoć lepiej pszczoły zimują a na pewno polepszają wentylację w ulu. W każdym bądź razie sprawa warta przemyślenia…. Na początek zbudowałem dennice niskie, gdyż nie wymagają większego nakładu pracy (budowa jest bardzo prosta i szybka) a z biegiem czasu, może nawet na jesień przed zimowlą podmienimy na dennice wysokie. Gdy kończyłem budować korpusy z listew boazeryjnych wyczytałem na forum Ambrozii, że znacznie szybciej i dużo taniej można zbudować korpusy z płyty OSB, w których pszczoły całkiem dobrze się czują. Postanowiłem to również sprawdzić w praktyce o czym postaram się opisać w następnych postach.....